Z moich starych notatek:
ROSYJSCY
KOSMONAUCI NAPOTKALI
W PRZESTRZENI KOSMICZNEJ NA STATEK Z GWIAZD
Jak podano z Moskwy, na trzecim
piętrze tamtejszego ministerstwa planowania lotów kosmicznych doszło kilka
miesięcy temu do tajnego zebrania, w którym brało udział prawie 200 sowieckich
urzędników państwowych.
Głównym przedmiotem obrad było -
jak to nazywają ufolodzy – spotkanie drugiego stopnia, które przeżyli radzieccy
kosmonauci podczas swego lotu w kapslu kosmicznym „Saljut-6”. Szczegóły tego
historycznego spotkania przekazał zebranym szef programu treningu
kosmicznego, generał Georgij Bieregowoj.
Wprawdzie uczestnicy tego sympozjum
zobowiązani zostali do utrzymania tej sprawy w tajemnicy, to jednak przecieki dotarły do zachodnich dziennikarzy aż z trzech różnych źródeł. (Być może też że „pewne czynniki” umożliwiły „przeciek kontrolowany”, aby w ten osobliwy
sposób przygotować sowieckich obywateli na oficjalne lądowanie gości z Kosmosu,
co od kilku lat oczekiwane jest przez całą prawie „śmietankę” rosyjskich (i nie tylko rosyjskch) uczonych).
Henry Gris, amerykański
dziennikarz i korespondent magazynu „National Enquirer” pisze, że sowieccy
kosmonauci, Wladimir Kowaljonok i Wiktor Sawinicz ukończyli już prawie swoją 75
dniową misję w Kosmosie na pokładzie stacji kosmicznej „Saljut-6”, gdy 14
maja 1981 roku nagle ukazała się nieopodal nich srebrna, promienista kula, ktora okazała się statkiem z gwiazd.
- Pojazd ten był mniej więcej o
połowę mniejszy od butelkowatego kształtu sowieckiego pojazdu o długości ok. 15 metrów - podaje jeden z obecnych na sali tajnego zebrania.
Inny sowiecki
inżynier, także uczestnik tego obradowania dodał:
- Statek ten pojawił
się znienacka koło naszego pojazdu. Przez kilka chwil kosmonauci
przyglądali się temu obiektowi, po czym jeden z nich sfilmował
ten obcy obiekt.
Przez następne 24 godziny UFO
trzymało się w stałej odległości od naszej stacji wynoszącej około 915 m. Z pozaziemskiego pojazdu nie dochodziły żadne oznaki życia. Niespodziewanie jednak pojazd ten zbliżył się na odległość
100 m. Nasi kosmonauci naliczyli 24 okna plus trzy duże, okrągłe luki… i
poprzez te właśnie luki spoglądały na nich trzy ludzkie twarze.
Ufonauci mieli na głowach ciasno
przylegające nakrycia głowy. Poprzez szkła lornetek kosmonauci zauważyli, że Kosmici mają krzaczaste brwi i wypukle nosy. Co jednak doprowadziło ich do
zdziwienia, to wygląd ich niezwykle dużych, niebieskich oczu, jakie były prawie
dwa razy tak duże jak oczy ludzkie. Ich skóra miała odcień brązowy, jak u mieszkańców wschodnich
Indii, lecz ich twarze były bez wyrazu, jakby należały do robotów. W końcu
pojazd ten zbliżył się do ziemskiego statku na odległość 30 metrów. Radziecki
kosmonauta podniósł w górę mapę gwiezdną i pokazał ją Kosmitom. Jego serce
zabiło mocniej, gdy jeden z ufonautów uczynił to samo pokazując mu swoją mapę.
Nasz kosmonauta mógł teraz wyraźnie rozpoznać, że była to mapa naszego systemu
słonecznego! Teraz nasz kosmonauta z kolei dał sygnał podnosząc w górę kciuk,
na co w odpowiedzi jeden z ufonautów uczynił spokojnie to samo powtarzając ten
gest - (na szczęście jak widać nie
uznając go za obraźliwy).
Pewien sowiecki uczony, również
uczestnik tego moskiewskiego spotkania podał do wiadomości, że kosmonauci
starali się faktycznie nawiązać łączność z planetariuszami przekazując im z
pomocą latarki kieszonkowej impulsy świetlne Morse'a, lecz nie otrzymali
odpowiedzi.
W końcu jeden z Rosjan postanowił przesłać z pomocą alfabetu Morse'a rząd liczb, na co ufonauci odpowiedzieli i również przekazali ze swej strony liczby. Sowieccy matematycy szybko skonstatowali, iż wymienione tu liczby odnosiły się do pewnych skomplikowanych matematycznych formuł i dodali:
W końcu jeden z Rosjan postanowił przesłać z pomocą alfabetu Morse'a rząd liczb, na co ufonauci odpowiedzieli i również przekazali ze swej strony liczby. Sowieccy matematycy szybko skonstatowali, iż wymienione tu liczby odnosiły się do pewnych skomplikowanych matematycznych formuł i dodali:
Wspaniale -
przynajmniej jeśli chodzi o matematykę to rozmawiamy tym samym językiem.
- Trzeciego
dnia ufonauci poczynili kilka „wycieczek” w Kosmos – opowiada inny uczony
radziecki. - Co zaskoczyło jednak naszych kosmonautów to fakt, że kosmici, którzy
opuścili swój statek (każdy z nich miał ok. 1.95 m wzrostu) nie nosili
na sobie żadnych kombinezonów ochronnych. Unosili się po prostu bez żadnej liny
bezpieczeństwa daleko od swego pojazdu i nie posiadali też żadnych aparatów do
oddychania!
Po czterech dniach oddalili się w końcu ze swoją promienistą kulą, a
odlot ich został przez naszych ludzi sfilmowany - podał do wiadomości jeden z inżynierów. - Ich
srebrna kula poczęła się oddalać, stawała się stopniowo coraz mniejsza i
mniejsza, co trwało pewien okres czasu.
- Wyglądało to tak - opowiada inżynier,
który studiował ten film - jak gdyby chcieli powiedzieć - DO ZOBACZENIA PRZYJACIELE!
Opracował w/g „National
Enquirer”
z dn. 7 VIII 1984 Roman
Nacht
Kosmonauta Wiktor Afanasjew potwierdza obserwacje UFO
Obecnie radzieccy kosmonauci i ówczesna generalicja nadal potwierdzają tego typu spotkania z tamtych lat. Być może Putin jest inspirowany przez kosmitów, którzy nie należą do tych astralnych mocy, które inspirują Biały Dom...?