Roman

Roman

sobota, 12 września 2015

Tajna wojna?

Motto:
A jeżelibym przepuścił dzikie zwierzęta przez ten kraj tak, że wyludniłyby go i stałby się pustkowiem i nikt nie wędrowałby po nim z powodu zwierząt... (Księga Ezechiela, 14:15)

W zagrożonej przez islam dzisiejszej Europie mamy 12 monarchii z Watykanem włącznie (a raczej na czele). Który szlachetnie urodzony monarcha - pytam - zezwoli na wniknięcie do jego królestwa wrogów, widzących w nim i jego poddanych niewierne, brudne psy? W świetle ostatnich wydarzeń na terenie Unii Eurpejskiej widzę blade ze strachu twarze budzących się ze snu, bezradnych, bezsilnych władców. Papież Franciszek zaapelował do wszystkich parafii, wspólnot religijnych, klasztorów i sanktuariów w całej Europie o przyjęcie uchodźców. Watykan da też przykład i przyjmie dwie rodziny...
Czego tak nastarszyli się królowie Ziemi (jak nazywa tych ludzi Biblia)? Jaka informacja tak ich przeraziła, a raczej poraziła, że czują się wręcz sparaliżowani, niezdolni do wyrażenia tego, co w rzeczywistości czują?! 

Obcokrajowcy, których przyjęli w swoich kólestwach, których stanowcza 

większość żyje - nie chcąc integrować się z niewiernymi - na rachunek 

podatników nienawidzi swoich gospodarzy, pali pod pałacami królów flagi 

państwowe i noszi transparenty pełne gróźb karalnych pod adresem gospodarzy.


A może  k t o ś  dysponujący taką siłą z jaką władcy naszej planety nie dadza sobie rady życzy sobie zmian na planecie, którą bierze w posiadanie? Może jest to demoniczna istota astralna, zbuntowany anioł (aby tu ponownie użyć biblijnego zargonu), który z pomocą rozjuszonych, bezmyślnych muzułmanów postanowił zniszczyć dziedzictwo judeochrześcijańskie dziedzictwo kulturowe i wpędzić ludzkośc w "erę postchrześcijańską", dzieki czemu łatwo mu będzie kontrolować posłusznych i wyeliminować stawiających opór?

Pomyślmy: gdy tylko samolot, okręt lub łódź podwodna naruszy nawet przypadkowo strefę powietrzną lub wody terytorialne jakiegoś kraju suwerennego kraju, ambasadorzy tego osttaniego natychmiast składają w ONZ noty protestacyjne. Czy słyszeliście w ciągu minionych 60 lat, aby jakieś mocarstwo lub państwo złożylo notę protestatycyjną z powodu wtargnięcia w ich strefę powietrzną albo w wody terytorialne obiektów latających pozaziemskiego pochodzenia zwanych potocznie UFO?

* * * 


- 23 marca 1983 roku, prezydent USA, były aktor filmowy, Ronald Reagan zaproponował utworzenie SDI (Inicjatywy Obrony Strategicznej) - ambitnego projektu stworzenia systemu obrony w przestrzeni kosmicznej. Naiwnym Amerykanom wytłumaczono, że chodzi tu o system antyrakietowy mający bronić kraj przed atakiem ze strony Związku Radzieckiego. Jednak program ten został nazwany "Star Wars" (Gwiezdne Wojny) dlatego, że system ten nastawiony był nie w stronę Rosji, lecz w stronę kosmosu. Jak wiadomo, sam tylko prezydent nie decyduje o tego typu przedsiewzięciach. Jest raczej informowany o takich planach przez swoich doradców i "rząd cieni", a więc przez ludzi, których twarzy świat nie ogląda na ekranach telewizorów. 
- W 1985 roku Reagan podczas spotkania z Michaiłem Gorbaczowem, przywódca oczesnego ZSRR zapytał go: Co by pan zrobił gdyby USA zostały nagle zaatakowane z kosmosu? Pomoglibyście nam?. Gorbaczow odpwiedział ze oczywiście, na co Reagan też zadeklarował chęć pomocy w razie zagrożenia za kosmosu.
Reagan poruszał temat zagrożenia z kosmosu wielokrotnie a także na forum ONZ.
- W 1987 roku prezydent Reagan w trakcie przemówienia zadał na zakończenie swoim słuchaczom pytanie: Jak szybko - myślicie - różnice zdań w naszym świecie znikłyby, gdyby istoty z innej planety zagroziły naszemu światu. Także pierwsza dama, Nancy Reagan podzielała zdanie męża, że Ziemi może zagrażać inwazja ze strony jakiejś wrogiej ludzkości rasy kosmicznej.

Generał Douglas George MacArthur


Książę admirał Louis Mountbatten
Ale Ronald Reagan, jego żona i Gorbaczow nie byli pierwszymi, którzy "wychylili się" z tym - tak drażliwym - tematem. 30 lat wcześniej przed atakiem wrogich Ziemi istot ostrzegali też brytyjski admirał i wice-król Indii, książę Moutbatten i amerykański generał armii, D.G. Mac Arthur: Narody naszego świata będą zmuszone zjednoczyć się w obliczu nadchodzącej, międzyplanetarnej wojny; będą zmuszone stworzyć wspólny front broniąc się przed atakiem istot z innych planet.   

* * * 

Trzej muszkieterowie
Obama, Clinton, Bush

- W grudniu 2013 roku tak się przypadkowo złożyło, że trzem prezydentom USA przypadło spotkać się przypadkowo w Afryce zwanej m.in. przez National Geographic "kolebką ludzkości". Jest tu pewien problem: otóż źródła ufologiczne, które nagłośniły tę informację mają powiązania z amerykańskim i brytyjskim wywiadem. Znając życie nie możemy być pewni czy jest to prawda czy  desinformacja zawierająca jednak cząstkę prawdy.
- W czerwcu 2013 roku - jak podał do wiadomości kenijski Africa Review (Przegląd afrykański) dwaj z wyżej wspomnianych prezydentów - Clinton i Obama przypadkowo spotkali się w Senegalu. Przypadkowo w tym samym czasie także Bush-junior postanowił odwiedzić właśnie Afrykę. Wiodący dziennik Le Populaire cytował wypowiedź ambasadowa USA, który stwierdził, że prezydenci najprawdopodobniej spotkają się w Dakarze. W ciągu minionych 10 lat Senegal odwiedzili m.in. czcigodnymi gośćmi Karol Wojtyła, który publicznie całował Koran w towarzystwie szejka Jassina, który wysyłał w świat  niewiernych psów (takich jak katolicki papież właśnie) muzułmańskich terrorystów, sekretarz generalny ONZ, laureat pokojowej nagrody Nobla, Kofi Annan i inni. Wizyta trzech amerykańskich prezydentów na kontynencie afrykańskim w tym samym czasie wymaga wyjaśnienia innego niż tylko "przypadek". 22 czerwca 2013 roku także program telewizyjny CNN Politics zajął się dziwnym spotkaniem prezydentów USA właśnie w Afryce i... na tym stanęło...Tymczasem z Białego Domu zaczęły wyciekać plotki (być może kontrolowane), że trzej  amerykańscy prezydenci dlatego zmienili swoje plany i polecieli do Afryki w tym samym czasie, ponieważ chcieli złożyć hołd władcy świata, ktory przybył z kosmosu na Ziemię, aby objawić swoją wolę swoim poddanym. Te "plotki" pochodzą od ludzi z kręgów wywiadu lub mających kontakt w wywiadem. Mówi się, że to Marduk (hebr. buntownik) wylądował w Afryce, jeden z demonów zgrupy nefilim (hebr. synowie upadku). Są to bardzo wysokiego wzrostu istoty zwane przez Sumerów Anunaki a w Biblii Anakim (hebr. giganci).
[Pisałem o ich masowych odwiedzinach w Izraelu 18 lat temu w mojej książce pt. IZRAEL - CO TU BĘDZIE JUTRO oraz na moim blogu i o ich wpływie na polityczne wydarzenia na Bliskim Wschodzie]. Prawdopodobniwe istoty te przybywają z planety Nibiru (jak ją nazywali Sumerzy). Podobno zostali wygnani wygnani z Ziemi przez siły Światła podczas potopu i teraz krzyżują się z niektórymi rodami królewskimi, które od czasów babilońskich wyznają lucyferianizm - najstarszy system religijny świata. Żyjący wygodnie Amerykanie wychodza zawsze z założenia, że jeśli nie uda się pobić wroga - należy się do niego przyłączyć, a nawet mu służyć. Te demoniczne istoty utrzymują przy władzy owe koronowane hybrydy i ich popleczników, którzy z kolei korumpują polityków, a nawet całe narody. Wszyscy trzej prezydenci wywodzą swój materiał genetyczny z tej samej puli genowej. Ci ludzie wierzą, że gdy w końcu uda im się stworzyć odpowiednią atmosferę na Ziemi, istota zwana Sataną lub Lucyferem zejdzie na Ziemię osobiście i ich wynagrodzi. Tak jednak się nie stanie. Schodzą na Ziemię tylko uparte istoty astralne, które jeszcze nie są gotowe uznać swojej przegranej. Chrystus bowiem założył przed dwoma tysiącami ziemskich lat pole morfogenetyczne, tak że w tej grze lucyferiańskie siły napotkały na mata. Wciąż jednak niektóre z tych istot starają się opóźniać proces lub nadać niewłaściwy kierunek procesowi rozwoju duchowego ludzkości. I z taką właśnie istotą spotkali się prezydenci Stanów Zjednoczonych i jej prawdopodobnie oddali cześć. Dziwne że USA sponsoruje i nadaje kierunek na kontynent europejski ruchom uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. Dziwne, że władze z Brukseli wspierają ten plan. Czyżby z obawy przed złowrogimi istotami z innego wymiaru dysponującymi technologią, z która nasza, ziemska wydaje się być eksponatem muzealnym? Czy za naszymi szeroko zamkniętymi oczami toczy się tajna wojna miedzy siłami Światła, które chcą nam pomóc zbudzić się ze snu w obliczu inwazji, a istotami ciemności, opętanymi żądzą władzy i zniewoleniem ludzkości. 
Czy tak nie może być?...
Czy też nie chcemy żeby tak było?
A jednak islam - narzędzie tych istot - gotowy jest wyplenić z Ziemi dla Allaha wszystkich, którzy na islam i niewolnictwo nie mają ochoty.






poniedziałek, 7 września 2015

ROTSCHILD KUPIŁ JEROZOLIMĘ


Kopia artykułu opublikowanego w 1829 roku, a więc w czasach, kiedy ziemie na których powstało dzisiejsze państwo Izrael i królestwo Jordanii - południowa Syria - były pod panowaniem Turków, dynastii Osmanów. Z treści tego artykułu jasno wynika, że ani amerykański ewangelista, William E. Blackstone (1841 – 1935) ani austro-węgierski dziennikarz, Teodor Herzl (1869-1904) nie byli pomysłodawcami "zebrania dużego narodu" i "ponownego zbudowania świątyni" - jak uczą tak zwani syjoniści w syjonistycznym Izraelu.

William E. Blackstone, syjonista 

2 maja 1829 roku, londyński tygodnik Court Journal przekazał światu ważną wiadomość - tak ważną, że mało kto po dzień dzisiejszy pojmuje jak bardzo jest ona istotna: a mianowicie o zakupie Jerozolimy przez Rotschilda.
12  października 1829 roku londyński dziennik Morning Journal także podał do wiadomości publicznej, że Rotschild kupił Jerozolimę. Po kilku dniach wiadomość ta została podana do wiadomości publicznej przez inne dzienniki w Anglii i w Szkocji, a także w Ameryce.

Teodor Herzl  zwany "wizjonerem państwa"

Jak widać połączenie nazwiska Rotschild z Jerozolimą, z "zebraniem dużego narodu" i "odbudowaniem świątyni" jednym ruchem wyrzuca na śmietnik historii mit o niebiańskiej inspiracji. Sposób w jaki negatywne, astralne moce wszczepiają różne, służące ich planom idee w chłonne mózgi łatwowiernych Ziemian powinien zastanowić także tych, którzy dziś tak ochoczo utożsamiają się ze swoimi słowiańskimi korzeniami, tak jak ci, np. którzy utożsamiają się z korzeniami semickimi.
Dlaczego nie wystarcza nam być poprostu - co odpowiada rzeczywistości
i Uniwersalnej Prawdzie - Boskimi dziećmi wszechświata, nosicielami życia. Dlaczego musimy odseparowywać się od innych dzieci wszechświata i zakładać mikrokosmosy, imperia i tajne loże cieni?

Autor artykułu, Hezekiah Niles opisuje w swoim tygodniku ten okres czasu (1829) jako "dziwne czasy". Warto się więc zastanowić, co tak naprawdę działo się
w tamtych latach i dlaczego przemilcza się te fakty w podręcznikach historii.
- Cui bono? 
- Kto czerpie korzyści i jakiego rodzaju z ukrywania przed nami faktów historycznych?
- Komu zależy na tym, żeby - nasz? czy jego? - świat wyglądał w oczach Ziemian zgodnie z jego wolą. 

Publicysta Hezekiah Niles (1777-1839)

Ten artykuł przy okazji umacnia też twierdzenia wielu ignorowanych historyków wskazujących na fakt, że początki islamu są bardzo mroczne i wygląda na to, że Mohammed nigdy nie istniał per se...

W naszym świecie roi się od "żydowskich" i "chrześcijańskich" nieuków, których zaślepiająca nienawiść do "innowierców" jest wykorzystywana przez moce ciemności stale skłócająca z taką łatwoscią ludzkość i panująca nad światem umarłych darmozjadów - jak nas nazywają w tamtych kręgach. Najwyższy czas, aby zacząć mówić o prawdziwych początkach systemów zniewalających umysły
i prowadzących stale do niezgody - o rzekomym "chrześcijaństwie", o "islamie", "judaizmie" i o ich "wspólnym źródle". Okazuje się, że także buddyzm (lamaizm) nie jest kochającą pokój religią. [Hitler i jego świta byli "inspirowani" przez tybetańską lożę Tsong Pa (żółte mycki)].

Wyniki najnowszych badań najstarszych stron Koranu są wręcz zaskakujące:
zostały napisane prawie 1400 lat temu.

- Co z Tego wynika?
- To, że nie zostały napisane w czasie kiedy żył rzekomy prorok Mohammed (Mahomet), lecz o wiele wcześniej. Niektórzy badacze wychodzą z założenia, że Mahomet zebrał fragmenty starych rękopisów i z ich pomocą stworzył własny system wiary inspirowany przez ciemne moce. Inni sugerują, że prorok o imieniu Mohammed nigdy nie istniał. 
- Cały ten zawoalowany, zakwefiony religijnymi dogmatami (czytaj: programami, wirusami) system polityczny został wszczepiony w ludzkie umysły po to, żeby dziś aktywować je i aby z pomocą otumanionych dusz dokonać inwazji (jihad = święta wojna) i  zniewolić cały judeo-chrześcijański świat.

- Z drugiej strony ustawiono naprzeciw urząd świętej inkwizycji z jej świętym przymusem, świętą nieustępliwością i świętym bezwstydem (patrz nauki Escrivy obwołanego świętym), z żądzą sprawowania władzy ze świętej, kupionej przez klan Rotschildów Jerozolimy nad nie katolickim światem; na początek od Lizbony po Kaukaz. Czy to wyjaśnia spędzanie niekatolików do Europy?

- A z trzeciej strony - istnieje rzekomo naród wybrany (na zagładę?), bo jak czytamy w Biblii "z Syjonu przyjdzie zbawienie". ... ale nie każdy "żyd" jest syjonistą, nie każdy syjonista jest "żydem", nie każdy "żyd" jest talmudystą itd., itd....
Wszystkie te mrzonki o zbawieniu z zewnątrz służą tej samej agendzie, temu samemu planowi: skłócić te trzy narzędzia ze sobą na tyle, żeby zapomniały raz na zawsze, że zbawienie - tak jak i uzdrowienie - nie przychodzi z zewnątrz, lecz od wewnątrz, z głębi duszy. Najbrutalniejszy pobije słabszych od siebie i aby "przypodobać się Panu" swemu utoruje mu drogę do władzy absolutnej na Ziemi. Po zrealizowaniu planu inwazji, to narzędzie jako już zbędne też zostanie zniszczone.

Tak oto na naszych oczach sponsorowani przez kontrolowany przez satanistów rząd USA "imigranci" z państw arabskich przejmują bez broni Europę, USA
i Kanadę przygotowując odpowiednią atmosferę dla swojego "pana".
Woda i żywność podawana im przez gospodarzy odgrywających rolę "dobrego samarytanina" jest "nieczysta", bo innowiercy jej dotykają brudnymi rękami...

- Ale nie tylko muzułmańscy uchodźcy są zarażeni wirusem religijnego ogłupienia:

  Chrześcijańscy uchodźcy z Syrii (jest ich stanowczo mniej niż islamistów)
w swym fanatyzmie wcale nie ustępują pola innych szaleńcom. Świat zachodu nie zdaje sobie lub nie jest to politycznie poprawne obecnie zdawać sobie sprawę
z rodowej nienawiści wszczepionej w tych ludzi, którzy chcą ginąć za te religijne mrzonki.
Tu nasuwa się logiczne pytanie:
- Czy Ty, drogi Czytelniku, jesteś gotowy zginąć za swoje wierzenia ludowe? 
- Jeśli tak, to jesteś na tym samym poziomie rozwoju, jak twoi przeciwnicy, a więc obsunąłeś się w skali ewolucji duchowej na ich poziom.
- Jeśli nie, to jest to Twój bój ostatni; przegrałeś, bo walczysz z samobójcami, którzy wstają z rana i wierzą, że to dobry dzień, żeby zginąć i przypodobać się ich "bogu", a mówimy tu o tak zwanych religiach abrahamicznych. [Patrz wypowiedzi Jego Cesarskiej i Królewskiej Apostolskiej Wysokości, księcia koronnego Austrii, Węgier, Czech, Chorwacji, Dalmacji, Slawonii, Galicji i Lodomerii, doktora  Otto Habsburga-Lothringen, m.in. https://www.youtube.com/watch?v=VC9o_Z6L7Jo].

Magazyn NEXUS opublikował niedawno tłumaczenie na język polski kopię listu napisanego w Smyrnie (dziś Izmir), w którym Rotschild tytułowany jest "królem".

Wiara dzieci Izraela w słowa proroka nie była daremna; świątynia Salomona zostanie przywrócona do swojej dawnej świętości. Baron Rotschild oskarżany
o udanie sie do Rzymu, by porzucić wiarę ojców, przedostał się przez to miasto do Konstantynopola (dziś Stambuł - dop. RN), gdzie zamierza negocjować pożyczkę z Porte (rząd imperium Ottomańskiego - przy. red.)
Istnieją dosyć wiarygodne zapisy, że baron Rotschild zgodził się przekazać sułtanowi gigantyczną sumę 350 000 000 piastrów w trzech ratach bez odsetek, pod warunkiem, że sułtan zobowiąże się w imieniu swoim i swoich następców oddać baronowi Rotschildowi na zawsze suwerenność Jerozolimy oraz terytorium starożytnej Palestyny zamieszkałej przez 12 plemion.
Zamiarem barona jest przyznać bogatym Izraelitom rozrzuconym po różnych stronach świata część tego wspaniałego kraju, gdzie proponuje ustanowić senioraty oraz dać im - o ile to możliwe - ich starożytne, święte prawa. Tym sposobem potomkowie Hebrajczyków będą mieli własne państwo w całej rozciągłości, a każdy przyjaciel ludzkości winien radować się tym szczęśliwym wydarzeniem. Biedni żydzi przestaną być ofiarami przemocy i niesprawiedliwości. Chwała wielkiemu baronowi Rotschildowi, który tak szlachetny czyni użytek ze swoich sztab.
Odbudowanemu królestwu będzie potrzebna niewielka armia. Podjęto więc środki w celu rekrutacji żołnierzy z resztek żydowskiego batalionu sformowanego
w Holandii przez Ludwika Bonapartego. Wszyscy Izraelici zatrudnieni w różnych departamentach holenderskiej administracji otrzymają wysokie stanowiska
w rządzie Jerozolimy, a koszty ich podróży zostaną im zwrócone z góry".
Religie potrzebują ludzi nie specjalnie mądrych; innymi słowy duchowo poważnie podupadłych.
- Czy zdajecie sobie sprawę, drodzy Czytelnicy z konsekwencji takiego stanu rzeczy? Stworzyć wyspę - państwo żydowskie - na morzu islamu?!

Ogólnie rzecz biorąc większość muzułmanów nawet umiarkowanych odnosi się do niemuzułmanów jako do niewiernych (psów) i brudnych zjadaczy wieprzowiny. (Jedzenie baraniny jest o wiele wznioślejsze). Oczywiście istnieją też muzułmanie zdający sobie sprawę z tego szaleństwa i ...

...nawet rozmawiałem z takimi, ale jak długo wytrwają?
W końcu w oczach fanatyków to zdrajcy zasługujący na śmierć.

Plan jest realizowany. Na ziemi należącej do rodziny Rotschild giną żydzi
i muzułmanie zwalczający się wzajemnie niemiłosiernie. Ofiary te wierzą, że oddają życie za "dobrą sprawę"; mają oczy szeroko zamknięte - jakby to ujął legendarny reżyser filmowy - Stanley Kubrick. Półtora wieku później lady Dorothy Pinto Mathilde de Rothschild sponsoruje budowę kompleksu Sądu Najwyższego
w Jerozolimie:

Trzeba tylko połączyć logicznie ze sobą astralne moce, Rotschildów, monarchów noszących tytuły królów Jerozolimy (m.in. król Hiszpanii, król Portugalii), Habsburgów, Otomanów i Watykanu, a zobaczymy logiczną całość.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  



NEXUS Nr 2 (106) 2016; str.9