WIARA
MUSI NIEŚĆ JASNE ODPOWEDZI
NA PODSTAWOWE PYTANIA DOTYCZĄCE NASZEGO
ISTNIENIA,
A
PRZEDE WSZYSTKIM, JEŚLI ODNOSZĄ SIĘ ONE
DO
TAKICH TEMATÓW JAK UDERZNIA LOSU,
CHOROBY
I POTRZEBY
Ateiści nie mogą
wierzyć w istnienie Boga, ponieważ nie można udowodnić Jego istnienia. Większość
z nich dlatego nie wierzy, ponieważ obraz Boga-Ojca, Stwórcy oferowany im przez systemy
religijne nie może być zaakceptowany jako prawdziwy.
Niektórzy z nich uznają
swoje niedowiarstwo za niezwykle sprytne posunięcie, wielu jednak cierpi z
tego powodu i często są to ludzie żmudnie poszukujący Boga, którego w
religiach znaleźć nie można. Ci ludzie cierpią z powodu tych samych objawów chorobowych, jak "wierzący", "wierzący i praktykujący" oraz "wierzący i nie praktykujący".
Ta postawa - ateizm - powinna być respektowana. Stanowi
ona bowiem zaprzeczenie samo w sobie: kto wierzy tylko w to, co można udowodnić,
wierzy zarazem w c o ś, czego
udowodnić się nie da, a mianowicie w to, że tylko to istnieje, co można poprzeć
dowodami. Przy czym historia nauk przyrodniczych stanowi stale
istniejący dowód na to, że o wiele więcej rzeczy istnieje pomiędzy
Niebem a Ziemią, niż to sobie może wymarzyć ziemska, akademicka mądrość.
Fizyka już dawno zaprzestała sprowadzać wszystko do mianownika wymierności i czegoś nadającego się do udowodnienia i/lub uznawać za znajdujące się poza granicami jej hipotez i pojmowania. (Np. genialny fizyk, Burkhard Heim).
Nasze mózgi są ograniczone programami
odnoszącymi się tylko do tego, co materialne. Dlatego skłonni jesteśmy
uznawać to wszystko, czego zobaczyć i usłyszeć nie możemy - przynajmniej
pod mikroskopem lub z pomocą radioteleskopu - za nie istniejące.
DECYDUJĄCYM
JEST WŁAŚCIWY CZYN
Gdy już wyswobodzimy się z tego
ograniczającego nas oprogramowania, wówczas doświadczenie religijnej
natury staje się nowym - a w historii człowieczeństwa prastarym - środkiem
rozpoznania.
Nie
znaczy to bynajmniej, iż z tego właśnie powodu musimy „zwariować”, stać
się religijnymi fanatykami. Nasz umysł powinien
tu raczej zbadać czy takie to a takie treści wiary nadają są użyteczne w
życiu codziennym, czy nie.
Następnie możemy
ruszyć głową starając się treści te dogłębnie zrozumieć. Zaś im więcej bierzemy je sobie do serca i zamieniamy w czyn, tym
bardziej wiara przemienia się w pewność. Nie bez przyczyny uczył Chrystus,
nasz kosmiczny Nauczyciel: Kto nie tylko
słucha mojej nauki, lecz według niej postępuje ten jest mądrym człowiekiem…
Czyn, a nie pasywna wiara – oto promień światła, który wiedzie bezpośrednio do
Boga.
CHRYSTUS
NIE OBARCZYŁ NAS DOGMATAMI
CHRYSTUS, NASZ
BRAT zapewnił nas: Gdzie dwóch albo
trzech zbierze się w Moim imieniu, tam Ja Jestem z wami.
Gdy sobie to
dzień po dniu uzmysławiamy i bierzemy to sobie do serca i w każdej
sytuacji życiowej utożsamiamy się w naszych myślach i czynach z tym faktem
i posługujemy się tą wzniosłą formą energii, wówczas pojmujemy a zarazem
widzimy na czym polega świadome życie we wszechświecie, a nasza Boskość ukazuje
się jako godniejsza wiary niż tradycyjne rytuały i ceremonie obchodzone w wykwintnych
bogatych świątyniach. Wówczas też zbyteczne stają się próby kapłanów i teologów
nawiązania łączności z Bogiem i Chrystusem, który zszedł z najwyższego wymiaru
świadomości na materię, na Ziemię w tym celu, żeby przypomnieć nam, czym
jest kosmiczne braterstwo istot duchowych i wskazać nam drogę wiodącą do prawdziwego
Boga, a nie do tego, którego na noc zamyka się w świątyni pod kluczem. Wolna
istota to ta, która uwolniła się od dogmatów i hierarchii?
SIEW
I ZBIORY
„Rozsądna wiara”
musi być w stanie wytłumaczyć przede wszystkim, czym są i jaką funkcję
pełnią t.zw. uderzenia losu, choroba i potrzeba.
-Czy wskazywanie
na „Opatrzność” albo na „niezbadane drogi Boże” stanowią jakieś
wyjaśnienie?
- Czy dla
człowieka dotkniętego właśnie nieszczęściem, który ma uwierzyć w miłość Boga
takie słowa nie prowokują do zadania pytania: Dlaczego właśnie ja?
- Dlaczego
człowiek ten nie przypomina sobie o istnieniu prawa posiewu i zbiorów
(prawa przyczyny i skutku, akcji reakcji), którego uczył Chrystus, a przed Nim
prorocy Starego Testamentu?
To nie Bóg,
który jest miłością, zsyła na nas, na swoje dzieci nieszczęścia, tylko my
zbieramy nasz własny posiew, nasze posiane, niezgodne z Prawem uczucia,
myśli, słowa i uczynki, a kiedy nie da się połączyć tych nieudanych
zbiorów z naszym obecnym widocznym dla ludzkiego oka ziemskim żywotem, znaczy
to, że powinniśmy wziąć pod uwagę także posiew naszego poprzedniego życia na
Ziemi. Jest to posunięcie bardziej logiczne, a przede wszystkim bardziej sprawiedliwe
niż uznawanie istnienia jakiegoś ślepego losu; losu, który przed obliczem Boga
powala na ziemię „sprawiedliwego”, zaś „łotrowi” pozwala odejść
bezkarnie.
To, co sieję na
mojej roli, to na mojej roli wyrasta; - nie u moich sąsiadów. Przy dobrych
zbiorach łatwo nam jest chełpić się przed innymi; gdy jednak są to złe zbiory -
uznajemy to za bezlitosne życie.
PRZETWARZANIE NISKICH DRGAŃ W WYSOKIE
PRZETWARZANIE NISKICH DRGAŃ W WYSOKIE
Prawo posiewu i
zbiorów, prawo złej karmy nie stanowi jednak ostatecznej odpowiedzi na
nasze uczynki.
Jeśli
człowiek z serca żałuje popełnionych „grzechów”, tzn. niewłaściwych uczynków,
które jako takie rozpoznał i oczyszcza się z tych niskich, szkodliwych
wibracji dzięki sile Boskiej świadomości - świadomości Chrystusa, którą niesie
w sobie każda dusza -, a więc świadomości, która znajduje się w każdym
człowieku i jeśli prosi o wybaczenie, wybacza swemu bliźniemu, który go
skrzywdził i naprawi to, co można jeszcze naprawić i już nie postępuje w taki
sposób, jak do tej pory - ten stopniowo wznosi się poza i ponad
płaszczyznę siewu i zbiorów, akcji i reakcji, albowiem znajdująca się w
nim uzdrawiająca go siła (siła zbawienia) przetwarza niskie drgania
niecnych uczynków, których dusza i człowiek żałują i z których się świadomie oczyszczają
i których już nie powtarzają, tak, że dusza nie musi już posianych przez
siebie przyczyn przeżywać w materii, w formie tzw. oddziaływań.
- Czyż
tego rodzaju proces nie jest to o wiele bardziej praktyczny, niż rozmowa ze
spowiednikiem?
- Czyż ów
kapłański monopol na odpuszczenie grzechów nie powstrzymuje człowieka
przed tym, co istotne, czyli przed bezpośrednią rozmową z Bogiem i moim
bliźnim, którego zraniłem i od wybaczenia którego wszystko zależy?
- A poza tym…
jak ma człowiekowi służyć „nauka o grzechach”, która grozi mi wiecznym
potępieniem?
- Jak mam ją
połączyć z nieskończoną miłością Boga? Z Jego miłosierdziem?
- W jaki sposób
„wszystko powróci do swej DOSKONAŁOŚCI” - jak uczy Biblia - skoro
część dzieci Bożych będzie cierpieć na wieczność w piekle POŚRÓD DIABŁÓW
ROGATYCH i przez wieczność będzie oddziaływać na całe Stworzenie negatywną
energią swoich przepełnionych nienawiścią myśli? Czy
taka jest wola Stwórcy?
CEREMONIE
Warto też zastanowić
się nad wszelkimi ceremoniami religijnymi.
- Czy ceremonie -
w ogóle - stanowią nadającą się formę komunikacji z Bogiem? Ceremonie
uzewnętrzniają prowadzoną wewnątrz z Nim rozmowę. Używane podczas tej
rozmowy słowa stają się łatwo magicznymi formułami. Tak też właśnie stało
się ze słowami wypowiedzianymi przez Chrystusa podczas ostatniej wieczerzy
do Jego apostołów. Jezus powiedział po prostu: Czyńcie tak ku Mej pamięci..., a w co się to
przerodziło?
Od III-go stulecia
teolodzy uczą, że chleb i wino z pomocą pewnych magicznych słów można zamienić
w „krew i ciało Pana”.
- Czy można wpędzić Syna Bożego w hostię i zamknąć w tabernakulum? - Czyż nie uczył On: Królestwo Boże jest w was.
- Czy można wpędzić Syna Bożego w hostię i zamknąć w tabernakulum? - Czyż nie uczył On: Królestwo Boże jest w was.
W nas! W każdej
duszy. Nie w tabernakulum!
BÓG
NIE MA PRZED NAMI TAJEMNIC
Skoro Bóg jest
tak blisko nas, w takim razie nie może być „niedostępną tajemnicą”, jak
to formułuje kościelna teologia. W ten sposób Bóg zostaje odepchnięty w
nieosiągalną dal. Jest to również nie logiczne gdy weźmiemy pod uwagę fakt,
że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, który nie jest istotą materialną; my,
dusze jesteśmy duchami z Jego Ducha i światłem z Jego Światła.
Prawdą jest, że
obecnie nie każdy z nas jest w stanie odbierać świadomie Głos Boga w
sobie. Dzieje się tak dlatego, ponieważ
odseparowaliśmy się od Stwórcy i już nie żyjemy w Jego świadomości, w stanie, w
którym dochodzi do bezpośredniej komunikacji – ja teraz tutaj rozmawiam ze
Stwórcą.
Kto modli się, niech się modli z całego serca – nie
z książeczki. Kto medytuje nie
słucha słów medytacji ze swego wnętrza. Co dziennie możemy świadomie oczyszczać
się z tego, co rozpoznajemy jako zbędne i szkodliwe w naszym życiu dla zdrowia.
Jest to świadome wdrożenie procesu przetwarzania nisko
drgających uczuć i myśli, w wyższe. Postępując w ten sposób w chwili, gdy
coś nas irytuje, gdy coś nas złości, gdy znów nachodzą nas
negatywne myśli, możemy otrząsnąć się z nich jak pies wyskakujący z wody, oczyścić
się z premedytacją używając w tym procesie Boskiej Siły, Energii Życia która
płynie poprzez nas nieustannie.
T a właśnie Energia
nazywana jest Siłą Zbawienia.
Mistycy nazywają tę energię siłą Ja Jestem.
Gdy świadomie wypowiadamy to, co czujemy - JA JESTEM - z głębi serca,
wówczas widzimy, że w tym odzyskanym stanie świadomości – w Bogu – nie istnieją
wtajemniczenia ani misteria. Ojciec przed swymi dziećmi nie trzyma niczego w
tajemnicy. Każdy, każdy z nas powstał w sercu Stwórcy i żyje w polu Jego
nieskończonej, twórczej miłości. Bóg-stwórca jest doskonały i tak też my
jesteśmy doskonałymi dziećmi Wszechmogącego. Ten stan świadomości możemy w
sobie zdecydowanie rozwijać i pogłębiać, albo marnotrawić. Konsekwencje nie
dadzą na siebie długo czekać w obu przypadkach. Jesteśmy wolną energią tak jak
nas Stwórca stworzył.
To nie Bóg, który jest miłością zsyła na nas
nieszczęście i potrzeby, lecz to my sami ignorując w sobie miłość i
oddalając się od niej zbierany w ten własny posiew, nasze sprzeczne z Prawem Miłości
myśli, uczucia, słowa i uczynki. Nasz własny posiew rośnie zatem tylko na
naszej własnej roli - nie na roli sąsiada.
* * * * * * * * *
* * * * * * * * *