Roman

Roman

niedziela, 13 października 2013

Czy pamiętasz scenę spotkania Neo z Morfeuszem?

Czy pamiętasz scenę spotkania Neo z Morfeuszem w pierwszym odcinku kultowego filmu pt. MATRIX ?


* * * * * *

Skąd czerpali swoją wiedzę Lana i Andy Wachowski reżyserując swój film pt. MATRIX?
Z naukowych teorii o istnieniu równoległych światów, m.in. takich geniuszy jak fizyków kwantowych Johna Wheelera i Hugha Everetta. Obaj panowie zastanawiali się nad tym, dlaczego tak się dzieje, że obserwując różne procesy kwantowe zawsze dochodzimy do więcej niż jednego alternatywnego wniosku, niż eksperymentalnie można to potwierdzić. A jednak przeprowadzający swój eksperyment fizyk, zauważa tylko jedną z tych alternatyw.

- ... bo wszystko zależy od przypadku - krzyknął jakiś mędrzec i przyznano mu nawet jakąś nagrodę mającą wartość na pewnej płaszczyźnie rozwoju ignorując fakt, iż gdyby we wszechświecie zaistniało coś takiego jak przypadek, to mogłoby się przypadkowo zdarzyć, że wszechświat nagle by ot, tak po prostu zaniknął... przez przypadek.
- Bóg nie gra w kości! - odezwał się w końcu Albert Einstein, ale za ten krótki impuls nie przyznano mu nagrody.


Bóg faktycznie nie gra w kości? A więc fatum? Nieodwołalna wola kapryśnego Boga, który losowo dokonuje wyboru kogo nagrodzić a kogo poniewierać? A może chodzi tu o prawa rządzące kosmosem i jego mieszkańcami, o Boską sprawiedliwość? Skoro Bóg jest w nas, jest cząstką - najistotniejsza cząsteczką eteryczną w nas samych, to chyba my sami decydujemy o tym, co ziści się w naszym życiu - kiedy i gdzie...

Jednak Wheeler i Everett doszli do jeszcze innej konkluzji: „nikt niczego nie wybiera”. Twierdzą że istnieje obok siebie wiele światów, w których wszystkie możliwe wydarzenia przeżywane są w tym samym czasie. Zakładając że Bóg jest wszechobecny, hipoteza obu fizyków wydaje się więcej niż tylko logiczna. Ile alternatyw - tyle światów, a raczej wszechświatów, w których aktualizuje się jedna z nich w tym samym momencie (zakładając, że czas istnieje jako wymiar i składa się z "momentów").

A więc wszystkie te równoległe wszechświaty są identyczne! W każdym z nich istnieje kopia planety Ziemi (która sama jest kopią) oraz z moją i Twoja kopią z tym że ten jeden jedyny mikroskopijny proces kwantowy, spowodowany jednym uczuciem, jednym impulsem, jednym sygnałem, który wywołał podział Wszechświata na równoległe kopie, w każdej z kopii spowodował inny rezultat. Z tej przyczyny każda kopia rozwija się równoległe względem siebie realności.
W ten sposób powstał WIELOWYMIAROWY WSZECHŚWIAT - RÓWNOLEGLE WZGLĘDEM SIEBIE ISTNIEJĄCE REALNOŚCI (mistycy uczyli, że STWORZENIE TO SIEDEM RAZY PO SIEDEM KRĄŻĄCYCH WOKÓŁ SIEBIE WIELOWYMIAROWYCH PŁASZCZYZN ISTNIENIA KRĄŻĄCYCH WOKÓŁ PRACENTRALNEGO SŁOŃCA, A KAŻDA Z PŁASZCZYZN ZAWIERA W SOBIE SZEŚĆ POZOSTAŁYCH DZIĘKI CZEMU PRZYCIĄGAJA SIĘ DO SIEBIE**. JEDEN OBRÓT WOKÓŁ SERCA WSZECHŚWIATA NAZYWA SIĘ EONEM. 

Ustawiając jedną cegiełkę na drugiej budujemy trójwymiarową strukturę zwaną domem. Tacy fizycy jak Everett i Wheeler nazywają taki model hiperprzestrzenią składającą się z wielu wymiarów, zaś zjawisko  zwane przez nas czasem stanowi tu jeden z wymiarów. Mistycy nazywają Nieskończoność naszym domem. Przed obsunięciem się w mroki niewiedzy, przed upadkiem byliśmy tego świadomi, byliśmy w swej świadomości Niebianami; dziś wracamy do domu jako istoty upadłe, które zjechały w dół po skali ewolucji duchowej i stały się śmiertelnikami - ludźmi.*
[Hasło dnia: WRACAJMY NIEZWŁOCZNIE DO DOMU!].

Genialny niemiecki fizyk, Burkhard Heim opisał tak zbudowany wszechświat tworząc nawet specjalnie do tego celu nowy matematyczny system. Austriacki lekarz, dr. nauk med. Christian Steiner użył tego modelu tworząc medycynę holopatyczną (system Ouint).




Nie należy się jednak wstydzić, że nie rozumiemy Heima. Jedenastowymiarowy model wszechświata opisuje przystępnie dla każdego para uczonych z Berlina - Grażyna Fosar i Franz Bludorf w ich błyskawicznie rozchwytanej książce pt. Vernetzte Intelligenz (Rozgałęziona inteligencja).


Wyższe wymiary hiperprzestrzeni położone są poza przestrzenią i czasem, tak że w nas samych przeszłość, teraźniejszość i przyszłość koegzystują ze sobą „równocześnie”. Nadszedł czas, abyśmy wrócili już do tego stanu świadomości i odczuwania realności i zamiast ograniczania się do życia w świecie trójwymiarowej materii, żyli w wiecznej teraźniejszości. Żyjąc jako niewolnicy w systemie ograniczającym naszą percepcję, postrzegamy tylko jeden z tych niezliczonych, równoległych światów i na tym polega właśnie efekt Matrixa, że jesteśmy ograniczeni do  jednej tylko z wielu rzeczywistości. MATRIX znajduje się w naszym mózgu, a skoro tak, to możemy świadomie wdrgać się z jednego wymiaru świadomości w inny.

Np. możemy zamienić ten wymiar:



... w ten:


Nasze mózgi są naszymi biokomputerami i są ze sobą połączone w jedną wielką sieć. Posługując się świadomie i z premedytacją pewnymi określonych częstotliwościami np. częstotliwością siły ciążenia (tęsknotą za wolnością, za swobodą działania, za normalnym życiem), możemy zmienić kurs (mistycy mówią o nawróceniu się) i wdrgać się w wybrany przez nas wszechświat. Możemy w ten sposób podróżować za darmo i nie ruszając się z miejsca. Świadomie ciążymy w kierunku pożądanym i świadomie pozwalamy się przyciągać przez wybrany przez nas wymiar lub plan istnienia. Niebo i piekło są stanami naszej świadomości i postrzegani realności, a nie miejscami w czasie i przestrzeni.
Można to jako tako porównać z nakładającymi się na siebie dwoma sygnałami radiowymi, albo z dwoma obrazami na ekranie telewizora, które nakładają się częściowo na siebie.
Na jeden z tych sygnałów trzeba się w końcu nastawić. Decyzja jest nasza jak i konsekwencje wyboru. Niebo albo piekło. Tu - tak jak również tak  - nie istnieje. Nie można pieklić się w Niebie, zaś piekło nie toleruje niebiańskich stanów świadomości; na Ziemi - jak uczy historia -  kapłani ciemnoty zawsze mordowali mistyków i proroków.

Te naturalne zjawiska, które nazwane zostały przez naszych uczonych "paranormalnymi" są więc konsekwencjami wzajemnego oddziaływania między wymiarami w hiperprzestrzeni.

Oto co opisuje para astrofizyków z Berlina, autorzy wielu rozchwytywanych książek, m.in. 
Fehler in der Matrix (Błąd w Matriksie):

[...] tereny południowo wschodniej Polski. Tam, na Przedkarpaciu, kilka kilometrów na wschód od Rzeszowa znajduje się miasteczko Łańcut. Główną atrakcją tego miasta jest okazały zamek zbudowany w stylu baroku.

Zamek w Łańcucie zbudowany został (w formie pentagramu) w XVII-tym stuleciu jako zamek obronny  przez krakowskiego wojewodę, Stanisława Lubomirskiego. W późniejszych stuleciach był wielokrotnie przebudowywany. W XIX-tym stuleciu zamek przeszedł na własność rodziny Potockich, innej polskiej rodziny szlacheckiej i nie uległ zniszczeniu podczas działań wojennych II-giej wojny światowej. Dziś zamek w Łańcucie jest jednym z najważniejszych zabytków historycznych w Polsce. Zamek służy dziś jako muzeum, a co roku, w maju, w wielkiej sali balowej odbywa się tu międzynarodowy festiwal muzyki.

Grażyna (Fosar) od wczesnego dzieciństwa miała powiązania z zamkiem w Łańcucie, chociaż nigdy w tym mieście nie mieszkała. Odwiedzała natomiast ze swoimi rodzicami regularnie zamek, bywała co roku na festiwalach muzycznych i debiutowała w wielkiej sali balowej na swoim pierwszym balu sylwestrowym. Ona zna ten zamek - można rzec – od wewnątrz i od zewnątrz.

Ponieważ o zamku, jak i w samym zamku w Łańcucie krąży wiele legend, Grażyna zawsze życzyła sobie spotkać w tych niekończących się korytarzach kogoś z przeszłości. Na próżno. Widocznie duchy z Łańcuta są bardzo powściągliwe!
Lecz co nie było jej pisane, to przytrafiło się w 1972 roku jednemu z naszych znajomych -dziennikarzowi Kazimierzowi Bzowskiemu z Warszawy.***

[...] Oto co opowiada Kazimierz Bzowski:
„Zatopieni w naszych myślach oglądaliśmy w szklanych witrynach grzbiety prastarych ksiąg. W pewnej chwili obaj zauważyliśmy, że na jednej z wersalek spoczywa w niedbałej pozie atrakcyjna kobieta, w pięknej, koloru kości słoniowej sukni, bogato ozdobionej perłami i koronkami, szytej według kroju XVIII-go wieku. Suknia miała głęboki dekolt i można było bez przeszkód zobaczyć piękno tej kobiety. Jej oczy były zwrócone ku małej książeczce, oprawionej w białą skórę. Najwyraźniej czytała i nie widziała nas.

Atmosfera tej sceny była tak harmonijna, że obaj byliśmy pewni, iż patrzymy na jedną z aktorek, która prawdopodobnie między zajęciami postanowiła zrobić sobie tutaj przerwę (rano kręcono tu film, ale teraz nie było już nikogo z ekipy filmowej - dop. tłum. RN). Przechodząc obok niej, rzuciłem okiem na książeczkę i rozpoznałem nawet jej tytuł, napisany płowiejącymi, złotymi literami - La Fonta...
Resztę tytułu przykrywała jej dłoń. Pomyślałem sobie, że ona przecież czyta La Fontaine'a w oryginale.

Postanowiłem się uwidocznić i z premedytacją przeszedłem obok niej tak blisko, że dotknąłem koniuszków jej butów. Następnie ukłoniłem się i powiedziałem po francusku: Excuses nous, Madame. Na chwilę podniosła oczy znad książki, przyciągnęła do siebie nogi pozwalając nam przejść, spojrzała na nas, uśmiechnęła się i szepnęła: Merci.

Opuściliśmy bibliotekę i gdy zeszliśmy na dół, zapytaliśmy panią w recepcji, jaki film tutaj kręcono, ponieważ w bibliotece spotkaliśmy jedną z odpoczywających tam aktorek. Kobieta z recepcji zbladła, spojrzała na nas jakbyśmy byli duchami i uciekła w popłochu.

Z powodu tej reakcji zaczęliśmy badać tę sprawę dokładniej i dowiedzieliśmy się, że owego dnia filmowano tylko mężczyzn...

Jestem przekonany, że wydarzenie to ma coś wspólnego z mocą tego miejsca i jestem pewien, że to nie było spotkanie z duchem. Co więcej, w chwili gdy nawiązaliśmy kontakt werbalny z tą kobietą, nie znajdowaliśmy się w naszym XX wieku, lecz prawdopodobnie, w jakiś nieznany nam sposób znaleźliśmy się w jej epoce, w epoce, w której żyła. Myślę też, że nasze grzeczne i wolne od lęku zachowanie w trakcie tego spotkania spowodowało, iż nie zostaliśmy zaabsorbowani przez jej rzeczywistość, lecz bez przeszkód powróciliśmy do naszego dzisiejszego świata”.

< Czy ta kobieta doznała „skoku w czasie” z epoki rokoko w XX-ty wiek, czy też Kazimierz Bzowski i jego przyjaciel odwiedzili na krótki okres czasu osiemnaste stulecie? A może te dwie rzeczywistości spotkały się ze sobą na jeszcze innej płaszczyźnie? >

[...] Jak dotąd opisaliśmy Państwu wydarzenia, do których doszło spontanicznie w pewnych miejscach – przeważnie jednorazowo. Jednak przeżycia te pozwalają przypuszczać, iż pewne czynniki działające w danym miejscu powodują takie osobliwe przesunięcia czasoprzestrzeni.

Poniżej pragniemy opowiedzieć wam o miejscu, w którym dochodzi do takich przesunięć świadomości o wiele częściej:

Mowa tu o bardzo małej, nie ważnej uliczce w południowo-zachodniej części Berlina – Orleanstraße. Stoi tu zaledwie kilka domów mieszkalnych i uliczka ta kończy się jako ślepa tuż przy wejściu do parku Steglitza.

Już sam styl budowy nadaje tej uliczce bardzo malowniczy, a zarazem nieco nostalgiczny charakter, bowiem jest ona zabudowana prawie identycznymi w swym wyglądzie, małymi, historycznymi domami.

Opłaca się jednak stanąć na tym miejscu w parku, skąd widać ulicę na długość. Za chwilę może się zdarzyć, że obraz ulicy ulegnie zmianie. Można na przykład zobaczyć, że między domami są jeszcze puste miejsca, że ulica nie jest jeszcze całkowicie zabudowana, tak, jak to widzimy dzisiaj. Czy są to obrazy z przeszłości, które w tym miejscu są w tajemniczy sposób zapisane i pozwalają się wywołać?

Są też i takie dni, kiedy widać tu bardzo nowoczesną ulicę, restaurację, której tam nie ma, jak i bardzo nowoczesny budynek. Patrząc na ten obraz nie można osądzić, czy pochodzi on z przyszłości, czy być może z równoległej rzeczywistości.


Moment w którym zaczyna się to zmienione postrzeganie zawsze połączony jest z absolutną ciszą i wewnętrznym spokojem. Człowiek tak się czuje, jakby był sam na świecie. Oczywiście na tej ulicy nigdy nie panuje typowy dla wielkiego miasta hałas, ale ta cisza... jest czymś nie rzeczywistym. Tu zanika nawet śpiew ptaków w parku, odgłosy bawiących się dzieci i szczekanie psa.

Gdy już sobie człowiek nastawi ostrość tego obrazu i przez dłuższy czas przypatruje się tej innej realności, dochodzi nagle do uczucia rosnącego, wewnętrznego niepokoju i wraz z tym uczuciem obraz załamuje się i wracamy do naszego znajomego tu i teraz.

Ta dziwna obserwacja może mieć (dajmy na to) dwa wytłumaczenia:
1.  Istnieją w nas samych mechanizmy, z powodu których reagujemy na widok Matrixa uczuciem niepewności i niepokoju. Takie przeżycie może zachwiać naszym wyobrażeniem stabilnej realności.
2.  Z chwilą gdy rozpoznajemy błąd w Matriksie, wygląda na to, że Matrix też to zauważa i koryguje ten błąd!!!
3.  (Czyżby Matrix posiadał świadomość?;... a jeśli tak, to czyją?... Boską świadomość Stwórcy, czy innej istoty? -  Przyp.tłum. RN)

Istnieje cały rząd przykładów potwierdzających, że w pewnym miejscu od czasu do czasu można zajrzeć za kulisy innej rzeczywistości. Bardzo często można to w prosty sposób, fizycznie wyjaśnić. Przy pewnych określonych warunkach pogodowych (temperatura, wilgotność itp.), atmosfera może służyć jako ogromne lustro wklęsłe i rzutować obraz krajobrazu albo miasta w inne miejsce. Na pustyniach fenomen ten znany jest jako fata morgana.

Lecz nie tylko gorąc i suchość mogą powodować tego rodzaju zjawiska, ponieważ powstają one także w  innych strefach klimatycznych – np. w wielkich lodach Arktyki. >

 W opisanych przez nas w niniejszym rozdziale przeżyciach, błędy w Matriksie występowały w zależności od miejsca, w którym wystąpiły, a w niektórych miejscach nawet wielokrotnie w tym samym miejscu. Często stare budowle, jak twierdze albo zamki stanowią wyzwalacz tego typu fenomenów. Czy więc osobliwe zjawiska dzieją się dlatego, ponieważ w tych miejscach stoją takie historyczne budowle, czy też odwrotnie – te budowle postawiono tam właśnie, ponieważ w tych miejscach dzieją się rzeczy nie tak, jak to być powinno? >

Od dziesiątek lat fizycy starają się stworzyć teorię pola zjednoczonego, a więc teorię, która jednoczyłaby pod wspólnym dachem wszystkie cztery znane siły przyrody – grawitację, elektromagnetyzm, silne i słabe promieniowanie jądrowe. Jak dotąd tylko Burkhard Heim poradził sobie w tym temacie.



Niemiecki fizyk Burkhard Heim, pomimo utraty wzroku i kończyn w czasie wojny, zdołał sformułować niezwykle postępowy model rzeczywistości składający się z dwunastu wymiarów z uwzględnieniem duchowych komponentów. I właśnie to czyni z niego wielkiego geniusza, bowiem jako niewidomy inwalida potrafił dojrzeć Rzeczywistość.

* * * * * * * 

Morfeusz:
- Czujesz się w tej chwili pewny siebie, jak Alicja w Krainie Czarów, gdy stanęła przed króliczą jamą.
- Tak. Mniej więcej tak - odpowiada Neo.
- Mogę to wyczytać w twoich oczach - mówi spokojnie Morfeusz. - Wyglądasz jak człowiek, który akceptuje to, co widzi w swoim śnie, licząc na to, że zaraz się zbudzi. To śmieszne, ale faktycznie jest to bliskie prawdy... Czy wierzysz w przeznaczenie, Neo? - dodaje.
- Nie.
- Dlaczego nie? - pyta Morfeusz.
- Bo nie podoba mi się to, że nie mogę kontrolować własnego życia.
- Wiem dokładnie co masz na myśli, Neo... Jesteś tutaj, ponieważ coś wiesz, coś, czego nie potrafisz określić. A jednak czujesz to. Czujesz to przez całe twoje życie. Czujesz, że coś z tym światem jest nie tak... Coś tu nie gra... To uczucie właśnie przywiodło cię do mnie. Czy wiesz o czym mówię?
- O Matriksie? - pyta Neo.
- Czy chcesz wiedzieć, czym dokładnie jest Matrix? - odpowiada pytaniem na pytanie Morfeusz i kontynuuje:
- Matrix jest wszechobecny. Otacza nas. Znajduje się wszędzie, nawet w tym pokoju. Widzisz go gdy wyglądasz przez okno, albo gdy włączasz telewizor. Wyczuwasz go idąc do pracy, gdy jesteś w kościele, albo gdy płacisz podatki. To iluzoryczny świat, świat złudzeń, który odciąga cię od prawdy.
- Od jakiej prawdy? - wtrąca Neo.
- Od prawdy, która przypomina ci o tym, że jesteś niewolnikiem Neo. Tak jak wszyscy narodziłeś się w niewoli i żyjesz w więzieniu, którego ani nie możesz dotknąć, ani powąchać. To jest więzienie twojego umysłu. Niestety... trudno jest wyjaśnić konkretnie, czym jest Matrix. Każdy musi doznać czym w rzeczywistości jest Matrix.

Po tych słowach Morfeusz wyciąga z pudełka dwie kapsułki – jedną niebieskiego i drugą czerwonego koloru i proponując, aby Neo wybrał jedną z nich mówi:
- To jest twoja ostatnia szansa. Potem już nie będziesz miał możliwości odwrotu. Jeśli połkniesz tę niebieską kapsułkę – to koniec. Zbudzisz się w swoim świecie wierząc w to, w co chcesz wierzyć. Jeśli połkniesz czerwoną kapsułkę, pozostaniesz w Krainie Czarów, a ja poprowadzę cię poprzez najgłębiej położone otchłanie Króliczej Jamy.

Neo zastanawia się przez chwię, po czym sięga po czerwoną kapsułkę.

- Pamiętaj – rzecze Morfeusz – wszystko co ci proponuję, to PRAWDĘ. Nic więcej.



Neo wkłada w usta czerwoną kapsułkę i połyka ją.
Morfeusz wstaje z miejsca i zaprasza: - Chodź ze mną!


*) https://www.youtube.com/watch?v=6xv56SzPL_0
**)  Ostatnio został opublikowany przez fizyków Paula Steihardta, Justina Khoury i Neila Turoka taki właśnie model struktury wszechświata.
***) http://paranormalpl.wordpress.com/2007/09/22/wyrwa-w-czasoprzestrzeni-kazimierz-bzowski/

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Czy nie myślał Pan nad tłumaczeniem polecanej książki, może chociaż
    +fragmenty na blogu ?
    Pozdrawiam i będę czekała na kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://romannacht.blogspot.de/2014/04/trwasz-czy-juz-wiesz.html

      Usuń