Roman

Roman

środa, 21 sierpnia 2013

[9] Aktywność inteligentnych istot nad i na terenie Izraela c.d.

Gdy Irańczycy np. wysyłali swoje raporty do Pentagonu, w których donosili o "nalotach" UFO, nie trwało długo, a (w 1979 roku) obalono szacha.
Zjawisko UFO zagnało nawet niepraktykujących dotąd  muzułmanów do meczetów -  Paul Woronoff. Władzę w państwie przejęli muzułmańscy duchowni. To są drastyczne zmiany. Szach Mohammad Reza Pahlavi zniknął ze sceny politycznej świata. Następnie wybuchła rewolucja. Następca tronu perskiego uciekł do Kairu, gdzie podejrzanie szybko zmarł na raka i odtąd zaczęli znikać potomkowie monarchy.
W 2001 roku w londyńskim hotelu popełniła samobójstwo córka szacha - Laila. Niedawno drugi syn szacha również popełnił samobójstwo. Trzecia żona szacha, ostatniego władcy Iranu, Farah Diva Pahlevi twierdzi, że jest to klątwa, którą rzucili na rodzinę szacha ajatollowie. W naszych czasach nazywamy to działaniem psychotronicznym.
Nic nie dzieje się przypadkowo, a każdy "przypadek" jest fragmentem czyjegoś planu i jeśli nie jest to Plan Boży, Plan Stwórcy, wówczas my ludzie mamy tak zwane problemy.  To są problemy choćby dlatego, że nie nauczono nas widzieć w tych sytuacjach szansy do zmienienia naszego nastawienia do życia i okazji do poszerzenia naszych horyzontów postrzegania rzeczywistości.
A więc o co tu faktycznie chodzi?
chodzi zawsze o to, że tylko nasz ojciec w niebie - jak mawiał Chrystus - kocha nas bezinteresownie. Goście z kosmosu - nasi bracia i siostry - dbają jednak o swoje interesy...

Cofnijmy się nieco w czasie. Z końcem lat 40-tych ubiegłego stulecia i z upływem lat 50-tych niezidentyfikowane obiekty latające (NOL) często pokazywały się nad nowo powstałym Izraelem, jednak stadium świadomości żyjących wówczas ludzi różniło się bardzo od stanu świadomości dzisiejszych Izraelczyków. W one dni NOLe latały przeważnie w strefie powietrznej nad głowami mieszkańców Hajfy. Idealiści, syjoniści, masoni i ci, którzy przeżyli w Europie zagładę nie zadzierali swych głów ku niebu i nie zajmowali się gwiazdami.
Nikt wtenczas nie zastanawiał się nad tym, czy zjawisko UFO może mieć jakiś związek z założeniem noweog państwa na mapie świata. 
Ludzie z tamtych lat koncentrowali się na uprawnej ziemi, interesowała ich gleba, bo byli głodni. Wówczas myślano tylko i wyłącznie w materialistyczny sposób i wszystkie myśli krążyły wokół rolnictwa, budownictwa i bezpieczeństwa kraju. Po okropieństwach II wojny światowej wielu ludzi zwątpiło w istnienie Boga, który jest miłością oraz w braterstwo między narodami. Bomba atomowa została przyjęta w Izraelu przez "naród wybrany" z wielką radością. "Nigdy więcej..." - pisały ówczesne izraelskie gazety w odniesieniu do koszmarów hitleryzmu. Oprócz Arabów nikt im nie zagrażał, ale jeśli już ktoś zauważył "latający talerz" na niebie, to i tak wstydził by się wspomnieć o tym publicznie, ponieważ obiekt taki nie miał nic wspólnego z codziennością - z "rzeczywistością" jaką sobie ci ludzie tworzyli i w której żyli. [Tylko grupka wtajemniczonych wokół pierwszego premiera, Ben Guriona zdawała sobie sprawę ze straszliwie niekorzystnego położenia strategicznego kraiku założonego na tymczasem]. Zresztą w latach powojennych w większości krajów ludzie żyli w podobnym stanie świadomości. W USA - rzekomo w wolnym kraju - gdy ktoś wspominał o "latających spodkach" lub co gorsze, że spotkał się twarzą w twarz z kosmitą, kończył w większości wypadków na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym umieszczony tam przez swoją zatroskaną rodzinę lub "smutnych panów" w czarnych garniturach. Sposób w jaki traktowano w tych instytucjach "pacjentów", pokazał wspaniale w 1986 roku argentyński reżyser Eliseo Subiela w swoim słynnym filmie p.t. Hombre mirando al sudeste; tytuł ang.: Man Facing Southeast  - (Człowiek, który zwracał się na południowy wschód).

W wielu krajach badania zjawiska UFO zostały zabronione. Inkwizycja w toku. W ZSRR tylko wybrani uczeni z Akademii Nauk mieli prawo zajmować się tym tematem i tylko pod nadzorem KGB.  Istnieje dokument (amerykański) z tamtego czasu, w którym wyraźnie czytamy, że zjawisko UFO jest o wiele ważniejsze niż broń jądrowa.
Piloci wojskowi otrzymali odpowiednie rozkazy dotyczące składania raportów przełożonym.


Tylko służby specjalne, jak rosyjskie KGB, NSC w USA, NSA, MAJESTIC-12, The Jason Scholars i/lub The Jason Society - były informowane w tej materii. Nad tymi organizacjami i tajnymi lożami znajdują się wyższej rangi władze: tajne zakony i bractwa, które są świadome celu prowadzenia badań fenomenu zwanego UFO. W latach 50-ch XX w. "kwestia UFO to najbardziej sklasyfikowane przedmiot badań w USA, o wiele bardziej niż bomba wodorowa" - donosił kanadyjski uczony pracujący przez jaki czas dla Pentagonu.

Z początkiem lat 80-tych wspomniany już wcześniej kanadyjski dziennikarz, Barry Chamisz służył w armii izraelskiej, w lotnictwie. Pewnej wiosny został wysłany wraz ze swoim kolegą Adamem Reuterem na pustynię Synaj w ramach manewrów wojskowych. W pewnej chwili Adam obserwując przez lornetkę niebo zawołał:
- Barry chodź tutaj! Wydaje mi się, że widzę UFO.

Barry wziął lornetkę, przez którą zobaczył lecący po niebie dużych rozmiarów, srebrzysty, promienisty obiekt. Wokół niego leciały czerwone obiekty o mniejszej wielkości, które od czasu do czasu wlatywały do owego srebrzystego obiektu i stapiały się z nim w jedno. Adam i Barry zawołali swoich przyjaciół i spytali ich, czy oni widzą to samo, co oni zaobserwowali.
(Był taki okres czasu, w którym jeździłem po Izraelu i dawałem wykłady od Szaar Ha'Golan aż do Szaar Han'egew, także w bazach lotnictwa i prawie zawsze po skończeniu wykładu podchodzili do mnie ludzie i szeptem dzielili się ze mną swoimi podobnymi przeżyciami. Większość takich spotkań pierwszego i drugiego stopnia dochodziło w odludnych miejscach, przeważnie w okresie odbywania przez tych ludzi służby wojskowej, lecz nie tylko).

Barry Hamish: "W ciągu następnych trzech miesięcy dziwne światła na niebie krążyły nad naszym obozem. Służąc w lotnictwie nauczono nas rozpoznawać różne modele samolotów i helikopterów i jak nie mylić ich nocą z satelitami".

(To zdanie słyszałem w Izraelu niejednokrotnie).

Barry: "To co obserwowaliśmy na niebie nie było podobne do niczego z tego, czego nas nauczono. Były to świetliste punkty lecące w szyku bojowym wysoko w atmosferze, które potrafiły z znienacka zatrzymać się w miejscu, łączyć się w jeden punkt, aby nagle rozprzestrzenić się w wielu kierunkach jako świetliste punkty, potrafiły nawet zakręcić w trakcie błyskawicznego lotu pod kątem ostrym... Zrozumieliśmy, że należy opisywać je w naszych raportach jako satelity lub obiekty latające operowane prawdopodobnie manualnie. Mimo iż oficjalnie formacja takich lecących obiektów nie może latać nad naszymi głowami ot tak sobie, nikt z dowódców nie fatygował się, aby nam to zjawisko wyjaśnić. Najbardziej popularną teorią była ta, że nasze lotnictwo eksperymentuje z nową bronią, lecz z czasem to "wyjaśnienie" nie służyło nawet najbardziej zajadłym krytykom.

Pewnego ranka po apelu zwróciliśmy się do kilku z naszych oficerów, aby ci w swoim imieniu zwrócili się z prośbą o wyjaśnienie tych fenomenów do dowództwa. Po kilku dniach pułkownik dywizji meteorologicznej przesłał nam następującą wiadomość: <Nie wiemy co widzieliście i co obserwujecie, jednak wymagamy od was nieporuszania tego tematu z cywilami>".

... i tak UFO dalej latały nad ich głowami i Barry zdecydował się zgłębić ten temat jeszcze bardziej. Mnie osobiście interesuje jakie to dane są dla rządu interesujące, a które zdecydowanie rząd ignoruje i z jakich powodów w obu przypadkach?
"Nie wiemy co obserwujecie"... 
...i co? I tym się zadowalacie?
Czy to zjawisko nie jest dla was frapujące?
Naprawdę nie chcecie wiedzieć? Gdy pojawia się samolot w strefie powietrznej jakiegoś kraju przedstawiciele danego państwa od razu składają notę protestacyjną w ONZ. Tu latają miesiącami w dzień i w nocy nad głowami wojskowych formacje NOL i nikt noty protestacyjnej w ONZ nie składa?! Natomiast żołnierze otrzymują rozkaz trzymania w tajemnicy tego, co zaobserwowali.
Czy należ z tego wnioskować, że UFO nie stanowi zagrożenia państwa izraelskiego i że rząd jest pewny tego status quo? [Jeśli odpowiedź brzmi TAK, to w jakim celu utajniać sprawę? Przecież to dobra nowina].
- Czy pewne kręgi wiedzą w takim razie o kogo chodzi? Kto i co wie na ten temat?
A jeśli zjawisko to stanowi niebezpieczeństwo dla kraju, to dlaczego tę gorzka prawdę należy ukrywać przed obywatelami?
Czy to jest maksimum, co rząd może zrobić dla swoich wyborców? Ukrywać prawdę i okłamywać ich? Taki przykład daje innym narodom naród wybrany?

Wielokrotnie Izraelczycy opowiadali mi, że widzieli "dziwne" obiekty latające na niebie, ale gdy starali się poinformować o tym policję, straż miejską lub obóz lotnictwa, słyszeli odpowiedź, która brzmiała: "Proszę się nie martwić, lotnictwo dba o bezpieczeństwo kraju". albo "W prawdzie to nie nasze obiekty, jednak nie stanowią niebezpieczeństwa dla kraju"(!), a nawet kilkakrotnie: "Proszę zatelefonować do Romana Nachta z Centrum Świadomości Kosmicznej w Tel Avivie. To znawca "rydwanów bogów" i wszystko panu/ pani wyjaśni. (Tu na życzenie podawano mój numer telefonu). I ludzie telefonowali, i odwiedzali mnie, a ja dzieliłem się moją wiedzą na tyle, na ile mnie było stać... i dodawałem, że nie jestem rzecznikiem izraelskich sił powietrznych lub oficerem SzinBet oraz, że nie jestem izraelskim Dänikenem.

Barry Hamish odbywał swoją służbę wojskową w dużej bazie lotnictwa. Zaczął tam wypytywać pilotów, czy również mieli spotkania z UFO i niektórzy z nich przyznali się, że obserwowali, a nawet ścigali z rozkazu pojazdy kosmiczne, o istnieniu których wcześniej nie mieli pojęcia. Jeden z nich opowiedział mu jak ścigał UFO nad Hajfą, inny zaś nad Jerozolimą. Obywatelom Izraela nic na ten temat nie wiadomo; w wiadomościach codziennych ani słowa. W obu przypadkach obiekty latające były bardzo duże, większe dwukrotnie niż myśliwiec Fantom, w którym siedzieli izraelscy piloci. Oprócz niebywałej szybkości obiekty te mogą wykonywać manewry, których żaden samolot na ziemi nie jest w stanie powtórzyć - mogą bowiem ignorować siłę ciążenia i zniknąć w trakcie lotu.

Oczywiście siły powietrzne Izraela mają także swój departament do badań niezidentyfikowanych i zidentyfikowanych obiektów latających, ale oficjalnie taka jednostka nie istnieje. Nie mniej jednak z końcem lat 80-tych uczęszczał na moje wykłady Alon S., fotograf tego departamentu który nie istnieje i pokazał mi swój prywatny album pełen fotografii, na których widać pojedyncze jak również lecące w formacjach bojowych pojazdy kosmiczne. Obiekty te fotografował z dachu hajfańskiego Technionu lub z dachu hotelu King David, na rozkaz swojego dowódcy. Niektóre z tych obiektów sfotografował lecące nad ściśle tajnym obiektem wojskowym o nazwie Emanuel.

(Podejrzewałem wówczas, że podesłano mi go z jakiejś przyczyny lub też Alon zafascynowany tematem odwiedzał mnie prywatnie. Pozostają nadal pytania, jak m.in.:
-  dlaczego ten temat jest utrzymywany wszędzie na świecie w takiej tajemnicy?
- dlaczego informacje dotyczące tego zjawiska przechowywane są w teczkach                       opieczętowanych napisem ŚCIŚLE TAJNE?
- komu zależy na tym aż bardzo?
- czy rządy, a więc także rząd Izraela podporządkowane są wyższym instancją władzy,         np.Jezuitom albo bezpośrednio gościom z kosmosu lub z innych wymiarów? 
- dlaczego informacje dotyczące UFO są ważniejsze nawet od informacji dotyczących           produkcji broni masowego rażenia?
- czego boją się ci, którzy uzurpują sobie prawo nie dzielenia się ze swoimi wyborcami i         podatnikami tak żywotną informacją?
- czyżby "faraon" obawiał się, że tym razem jego niewolnikom faktycznie uda się uciec z        przysłowiowych ciemności egipskich i zbudzą się z głębokiego, hipnotycznego  transu i  przypomną sobie - jak śpiąca królewna z bajki - o swoim pochodzeniu i o tym, że nie        muszą służyć nikomu oprócz ŻYCIA, ich Stwórcy, który żyje w nich samych?!
- czy chodzi tu o to, żeby miliony dusz na ziemi nie zatęskniły za utraconym rajem, za          stadium rozwoju duchowego, za utraconą kosmiczną świadomością jedności i boskości, bo  dopóki nie zatęsknią, nie odczują i nie doświadczą, czym jest wolność, swoboda i                prawdziwe życie!)

Jeszcze 70 lat temu tłumaczenie, że rządy nie dzielą się z obywatelami wiedzą jaką zebrały na temat UFO można było zaakceptować, ale dziś po potwornościach Nagasaki, Hiroszimie, Czarnobylu i Fukoszimie nikt nie spanikuje na myśl o tym, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. To co ludzie czynią sami sobie, to bardziej niebezpieczne od tego, co czynią nam negatywne siły astralne, ponieważ bez ich ingerencji żyjemy obecnie w oceanie intensywnego, rakotwórczego, elektromagnetycznego smogu i radioaktywnego promieniowania, chyba że władający tym światem sataniści przygotowują w ten sposób atmosferę dla istot przez nich z niecierpliwością oczekiwanych, które obdarzą ich za to przywilejami w nadchodzącym świecie.
  • Z końcem 1987 roku po jednym z moich wykładów w Hajfie podeszła do mnie kobieta i zapytała, czy chciałbym dać wykład w jej domu grupie osób, która już od dwóch lat zbiera się w celu poszerzania swojej świadomości.
    26 lutego 1988 spotkaliśmy się ponownie z panią Rozetą Kalfon w Hajfie, w jej apartamentach. Mój przyjaciel, Rafi Malka, znany izraelski fotograf przyniósł ze sobą na to spotkanie sprzęt fotograficzny i w obecności zebranych fotografował i filmował w przeciągu 7 minut z balkonu Rozety UFO, które jakby na życzenie obecnych pozowało do fotografii. Pojazd ten zgęścił się jakby w materię, wokół której zaświeciło się chyba osiem pomarańczowego koloru świateł.

    (To zdarzenie to przypomina mi podobne wydarzenia o jakich pisał do mnie w latach 70-tych minionego stulecia dr. Walter Bühler, ufolog z Rio de Janeiro).

  • Rok 1980 - Chicago - zbieram dokumenty zwolnione przez sąd najwyższy USA, dokumenty, z których wynika, że Biały Dom i inne urzędy państwowe badały zjawisko UFO na rachunek żyjących w niewiedzy podatników.
  • 1982 - Tel Aviw - kontaktuję się z izraelskimi dziennikarzami i przekazuję do ich dyspozycji dziesiątki kopii dokumentów, które przywiozłem ze sobą oraz egzemplarze książki pod tytułem "Clear intent: The Government Coverup of the UFO Expierience" autorów: Barry Greenwooda i Lawrence'a Fousta. Tak książka stała się w tamtych czasach kultową pozycją ufologiczną i inspiracją badaczy trzymających się z daleka od wszelkiego rodzaju powstających kultów UFO.


  • 24 czerwca 1988 Josi Ayalon stał na balkonie swojego mieszkania w Hercliji. Była 1:30 w nocy. Nagle na horyzoncie pojawia się dziwny, jasny punkt światła. Josi zaskoczony woła żonę, lecz zanim ta wybiegła na balkon światło już znikło.

    Josi Ayalon: "Nagle to znów pokazało się na niebie jako wielki jasny punkt, który zamienił się jakby w wschodzące słońce. W tym momencie dotarło do mnie, że jestem świadkiem zjawiska, którego do tej pory nigdy nie widziałem. Błyskawicznie rzuciłem się w stronę pokoju i wybiegłem z kamerą na balkon. Temat UFO nie był do tej pory dla mnie interesujący i nawet do tej pory nie chcę wierzyć w istnienie tych obiektów. Nie mniej jednak, nie mogę nie zgodzić się z istnieniem tego, co na własne oczy widziałem i sfotografowałem".

    Ten film Josi przesłał izraelskiej telewizji. Obiekt, który sfilmował Josi, był okrągłego kształtu i promieniował jasnym, pomarańczowym światłem. "Pośrodku" sfotografowanego obiektu widać ciemny kwadrat, który zabiera około 20% powierzchni całego obiektu.
    (Jak wynika z powyższego, wszechświat dba o poszerzenie horyzontów świadomości tych, którzy za darmo patrzą w nocy w niebo, jednak właściwym kierunkiem jest patrzeć w swoje wnętrze i tam znaleźć niebo - naszą wieczną ojczyznę i to też za darmo. Zaprawdę powiadam wam, opłaca się). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz