Roman

Roman

środa, 17 lipca 2013

O KOMUNIZMIE I O ISLAMIE

Uczony i religioznawca Bernard Lewis podsumował w swoim eseju obie ideologie nie mające na pozór nic ze sobą wspólnego, a jednak stanowiące dwie strony tego samego medalu (jak np. andropauza i menopauza).

   - "Strażnicy" tradycji muzułmańskiej, a więc skrajnie konserwatywni duchowni decydujący o tym, jak muzułmanie powinni  interpretować prawa społeczne nazywani są ulemami (z arabskiego - alim).
To skrajnie konserwatywni muzułmańscy "uczeni w Piśmie" - jak nazywał Jezus fanatyków tego typu.

Np. wielki mufti Jerozolimy, Haj Mohammed Effendi Amin el-Husseini znany ze swego zdecydowanego poparcia dla faszyzmu odwiedził w 1941 roku Mussoliniego, spotkał się z von Ribbentropem, Eichmannem, Himmlerem i Hitlerem. Założył bośniackie jednostki Waffen-SS i gorąco zapewniał tego ostatniego o wspieraniu z jego strony "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej".


- W 1943 interweniował w hitlerowskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, aby Niemcy zablokowali przewiezienie do Palestyny 4 tysięcy żydowskich dzieci oraz 500 osób dorosłych rodem z Rumunii, Bułgarii i Węgier. Zablokował też ewakuację 500 dzieci żydowskich z Chorwacji, które chciała przyjąć Turcja. Katolicka Chorwacja nie miała nic przeciwko temu.

Wielki mufti, Al-Husseini namawiał także ówczesnego węgierskiego ministra spraw zagranicznych do wysłania 900 dzieci żydowskich do Polski, bezpośrednio do niemieckich obozów zagłady. Turcja była gotowa przyjąć także i te dzieci. Ten muzułmański duchowny pracował nad planem zatrucia systemu wodociągowego w Tel Aviwie. Pięciu  spadochroniarzy, którzy mieli przeprowadzić tę akcję zostało na czas schwytanych przez brytyjskie służby wywiadowcze.

- 1 marca 1944 "wielki" mufti w Radio Berlin ogłosił m.in., że obowiązkiem każdego muzułmanina jest "zabijać żydów gdziekolwiek ich znajdziecie. To podoba się Bogu Allahowi, historii i religii. To ocali muzułmański honor. Allah jest z wami". Ten ulema pozostał na liście zbrodniarzy wojennych do końca swoich ziemskich dni. Jego siostrzeńcem był przywódca terrorystycznej organizacji Al-Fatah - Jasser Arafat, znany z tego, że odwiedzał gmach ONZ w Nowym Jorku z dwoma pistoletami za pasem.

Nienawidził niewiernych

Bez komentarza


- W 1979 roku po obaleniu rządów szacha Pahlevi'ego rządy przejął w Iranie muzułmański kler. Także skrajnie fanatyczni afgańscy, Talibowie wywodzą się
z tego mrocznego środowiska.

Oczywiście nie można postawić znaku równości pomiędzy tymi ludźmi
a członkami partii komunistycznych. A jednak Bernard Lewis wskazuje na wielkie podobieństwo. Obie grupy wyznają doktrynę totalitarną, są przekonane, iż są
w posiadaniu ostatecznej odpowiedzi na wszystkie kwestie dotyczące nieba
i życia na Ziemi; odpowiedzi chociaż różne pod każdym względem, mają zostać zaakceptowane przez cywilizację Zachodu jako realne. Obie grupy oferują ich członkom wspaniałe uczucie przynależności do jedynej w swoim rodzaju wspólnoty, która we wszystkim jest w porządku, wierzącej w jedynie słuszną sprawę, w odróżnieniu od ludzi myślących inaczej, żyjących w zewnętrznym świecie, niewiernych, którzy bezwzględnie się mylą. Słuszność zawsze jest po ich stronie. Stąd poprawność polityczna...
Obie ideologie oferują poczucie misji i godnych człowieka celów, udział
w zbiorowej przygodzie, możliwość przyspieszenia w kreowaniu nowego, cudownego świata Utopii oraz  historycznie nieuniknione zwycięstwo prawdziwej wiary nad niewiernymi złoczyńcami.

   - Tradycyjny islamski podział świata na Dom Islamu i Dom Wojny, dwa odwieczne przeciwieństwa, z których pierwsza grupa ma zbiorowy, honorowy obowiązek wieczystej walki z drugą, wskazuje również ma oczywiste podobieństwo do komunistycznego nastawienia do świata, w którym wszyscy żyjemy. Wprawdzie treść dogmatu wiary jest zupełnie inna, ale agresywny fanatyzm wierzącego jest identyczny. Humorysta, który opisał komunistyczne credo słowami: "Bóg nie istnieje a Karol Marx jest jego prorokiem!" wskazał palcem na to powinowactwo. Wezwanie międzynarodówki do komunistycznego dżihadu, do świętej inkwizycji, do świętej wojny (czy nikt nie zdaje sobie sprawy z nonsensu łączenia ze sobą świętości jaką jest Życie z wojną, której celem jest anihilacja Życia?!) przeciwko temu samemu wrogowi jakim jest znienawidzony, szatański, judeo-chrześcijański Zachód również zdradza wspólne źródło obu ugrupowań. Wygląda na to, że są one wykorzystywane jako narzędzia operujące na planecie przez tego samego wroga ludzkości (który jak się zwał, tak się zwał, a który ma wiele imion).
[Można tu m.in. jeszcze dodać, że kłamliwą sugestię o potrzebie, ba, konieczności nieustanego prowadzenia wojny z innowiercami (rzekomo na tym polega walka ze złem) można znaleźć także w kalwinizmie i innych sektach, gdzie pacyfizm widziany jest jako zawieranie paktu pokojowego
z diabłem. 
Wciskanie pod wspólny parasol tak zwanych religii abrahamicznych - judaizmu, chrześcijaństwa i islamu nie jest właściwe; stawianie znaku równości pomiędzy Jehową, Synem Stwórcy, Chrystusem a Allahem Mahometa jest wielkim błędem. Tylko Chrystus uczył:
"Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą". Obserwując do czego doprowadzają się ludzie postępujący inaczej tocząc wojny w imieniu tego samego rzekomo Boga, widać wyraźnie czyja nauka była i nadal jest prawdziwa, a która pochodzi z ust kogoś innego. Strażnicy tradycji Abrahamowych są dziś już zbędni].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz