Roman

Roman

niedziela, 14 lipca 2013

DURA LEX, SED LEX

czyli
 
TWARDE PRAWO, ALE PRAWO
 
 
Musisz podporządkować się prawu. Żyjemy w państwie prawa. Tu rządzą prawo i sprawiedliwość...
 
Tego rodzaju i podobnymi sloganami ludzie są karmieni i wierzą, że chodzi faktycznie o prawo bazujące na fundamencie sprawiedliwości, a więc o uniwersalne, kosmiczne, ba, Boskie Prawo.
Czym jest w rzeczywistości "prawo"?
Już starożytni Rzymianie bla bla bla mawiali... dura lex, sed lex, co znaczy, że w prawdzie narzucone przez "prawodawców" ludowi "prawo" jest brzemieniem, jednak należy je traktować jako dobro (lub zło konieczne), bo przecież co by to było, gdyby każdy robił co mu się podoba? Tak postawione pytanie sugeruje, że było by źle, że panowałby chaos i nieporządek. Tak więc narzucone przez garstkę ludzi zwących siebie "prawodawcami" reszcie ludzi prawo będzie ich chronić przed popadnięciem w chaos i nieporządek. Tymczasem odpowiedź na to pytanie może brzmieć całkiem inaczej: ludzie kierowaliby się swoim własnym sumieniem i byliby wolni; prawodawcy staliby się dla nich zbędni! Wolny człowiek nie potrzebuje ludzkich prawodawców. Sam jest prawem i wcieleniem sprawiedliwości. Do tego stanu świadomości należy dążyć ze wszystkich sił, bo od tego stadium świadomości zależy tak zwane "zbawienie".
 
Dura lex, sed lex to rzymska, a więc ludzka a nie uniwersalna, naturalna zasada prawnicza sugerująca absolutną supremację norm narzuconego prawa; dogmat, zgodnie z którym należy bezwzględnie stosować się do przepisów ustanowionych przez prawodawcę niezależnie od ich uciążliwości oraz konsekwencji dla zobowiązanego ludu.
No tak. Znowu Rzym. Jakoś nasuwa mi się na myśl Pan Twardowski Mickiewicza...: ...ta karczma "Rzym" się nazywa...
 
Prawa Boże, prawa Natury, innymi słowy prawa fizyki (te, które człowiek już poznał i zrozumiał, jak i te, o których jeszcze nie ma pojęcia) są niezmienne. Bóg Ojciec i Matka Natura obdarzyły nas prawami, które nam służą.
Prawo ludzkie jest umowne. Te prawa, które narzucono ludziom w dawnych czasach zostały wymienione przez "prawodawców" na inne, aby służyły kastom rządzącym - tym z ukrycia, z cienia, z bliskiego ziemi astralu, jak i ich naziemnym służalcom. Ziemskie, ludzkie prawo nie dba o sprawiedliwość, lecz o swoje przetrwanie. Samo sobie nadaje najwyższą rangę i siłą egzekwuje posłuszeństwo, co już samo w sobie zaprzecza pojęciu prawa.
 
Osobiście zgadzam się z Chrystusem, który uczył czym jest harmonia, równowaga i proporcja oraz że żyjąc w materialnym świecie stworzonym na Ziemi należy honorować zarówno prawo Stwórcy jak i ziemskie prawo "cesarza", jak nazywał "prawodawców", z tym, że jeśli prawo "cesarza" człowiekowi nie służy, a więc jest niesprawiedliwe, wówczas człowiek ma prawo przestrzegania tylko prawa Boskiego, które zawsze jest sprawiedliwe, a nie "uciążliwe", jak prawa ludzkie, prawa rzymskie. "Mój krzyż jest lekki" - uczył Chrystus. - ... kochaj Boga nade wszystko, bo przecież Bóg jest prawem, jako że jest sprawiedliwy.
 
Co więc powinien uczynić człowiek w chwili, gdy ziemskie prawo go krzywdzi?
Przede wszystkim powinien zadać sobie zasadnicze pytanie, jakie świadomie kroczący przez życie człowiek powinien sobie zadać, a mianowicie: czego ja się w tej sytuacji uczę?
Z własnego doświadczenia wiem, że w takich sytuacjach człowiek rozpoznaje, że sprawiedliwość bardzo rzadko znaleźć można w świecie zewnętrznym. Żyjemy przecież w państwie prawa - usłyszy.
Następne pytanie jakie należy sobie zadać to: czy w takim razie sądy mogą wydać sprawiedliwe wyroki, skoro nie chodzi tu o prawdę i sprawiedliwość, lecz o wyrokowanie w ramach obowiązującego prawa.
Np. jeśli obowiązujące prawo uznaje maślankę za substancję zakazaną, to zobowiązany do lojalności obywatel zmuszony jest uznać, że należy bezwzględnie stosować się do przepisów ustanowionych przez prawodawcę niezależnie od ich uciążliwości oraz konsekwencji, nawet jeśli powszechnie wiadomo, że maślanka od tysięcy lat była uznana za zdrowy produkt. Z kolei jeśli od północy wchodzi w życie ustanowiona przez "prawodawców" (kim są ci ludzie, którzy uzurpują sobie prawo narzucać swoim bliźnim swoje widzi-mi-się?!) ustawa zmuszająca każdego obywatela do spożywania przynajmniej 200 g porcji maślanki dziennie, to prawo to będzie stanowczo egzekwowane, bowiem żyjemy w państwie prawa. A jeśli okaże się pewnego dnia, że telefony komórkowe, laptopy i PC  uznane zostały przez "nowe prawo" za nielegalne, bo mogą służyć jako narzędzia terroru?! To co? To trzeba będzie pokornie podporządkować się, bo przecież żyjemy w państwie prawa, a nie w państwie w którym rządzi sprawiedliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz